czwartek, 19 marca 2009

Rule Brittania? Wojna o ucho Jenkinsa - cz. I

Był rok 1731, na Morzu Karaibskim nieopodal wybrzeży hiszpańskich kolonii brytyjski statek Rebecca pod dowództwem kapitana Roberta Jenkinsa jak gdyby nigdy nic wracał sobie do domu. Statek oczywiście miał charakter przemytniczo - piracki i podobnie jak wiele innych był pilnie poszukiwany przez hiszpańską straż przybrzeżną. Hiszpanie mieli szczęście - dopadli bryg, zmusili do zatrzymania i rozpoczęli rewizję, do czego mieli prawo zgodnie z brytyjsko-hiszpańskimi umowami. Oczywiście statek nie przewoził herbaty do Bostonu, więc po odkryciu kontrabandy doszło do krótkiej wymiany zdań między kapitanami obu okrętów, zakończoną obcięciem Jenkinsowi ucha przez kapitana Fandiño, hiszpańskiego dowódcę.

"Przekaż swojemu królowi, gringo, że zrobię mu to samo gdy go złapię na przemycaniu śledzi i oleju do naszych kolonii!" - tak według nas brzmiały słowa, jakie wypowiedział Fandiño na odchodnym do wtóru rechotu rozbawionych zajściem hiszpańskich marynarzy (Borsuuk optował za tekstem o dupie i jesieni średniowiecza, ale został przegłosowany).

O co tak naprawdę chodziło? Otóż w wyniku jednej z wcześniej stoczonych wojen, wyznaczone okręty brytyjskie posiadały prawo do sprzedawania w hiszpańskich koloniach dowolnej ilości niewolników. Oczywiście byli tacy jak kapitan Jenkins, którzy nie zostali dopuszczeni do obrotu przez Hiszpanów, a mimo to próbowali handlować z ich koloniami. Stąd kontrole, utarczki, konfiskaty, które psuły wzajemne relacje między Albionem a Madrytem. Opisany przez nas incydent miał mieć jednak znacznie poważniejsze skutki, o czym za chwilę.

Przez osiem długich lat nasz tytułowy bohater opowiadał swoją smutną historię wszystkim, którzy chcieli jej wysłuchiwać, jako dowód pokazując swoje odcięte ucho, które z roku na rok wyglądało i pachniało coraz gorzej. Aż wreszcie w 1739 znalazł się taki, który go wysłuchał i, jak Kaczyńscy Leppera, wpuścił na salony. Był to inny wilk morski - kapitan, a później nawet wiceadmirał, Edward Vernon zwany "Starym Grogiem". Ten zdeklarowany militarysta i zwolennik brytyjskiej przewagi na wszelkich morzach świata, doprowadził do wysłuchania Jenkinsa przez równie wojowniczo nastawioną Izbę Gmin, która po wysłuchaniu dopracowanej do perfekcji opowieści o tym jak podli Hiszpanie traktują biednych angielskich kupców, postanowiła wypowiedzieć im wojnę.

Z uwagi na nieporównywalny z niczym innym idiotyzm podanego przez Brytyjczyków cassus belli, wojna ta naprawdę przeszła do historii pod nazwą wojny o ucho Jenkinsa. Oczywiście wszystkie źródła historyczne podają, że jej prawdziwym powodem było wypowiedzenie przez Hiszpanów wspomnianego wyżej przywileju dla angielskich kupców w 1738, ale my wolimy wierzyć, że naprawdę poszło o ucho. O gnijące przez osiem lat ucho angielskiego przemytnika, którego historia zarazem urzekła i rozwścieczyła angielski parlament. O ucho, będące plamą na honorze narodu angielskiego. Tak jest znacznie zabawniej.

Na wieść o wypowiedzeniu wojny, przeciwny jej od początku ówczesny brytyjski premier Robert Walpole (który jako pierwszy szef rządu JKMości zaczął rezydować pod nr 10 na Downing Street) miał powiedzieć:

Dziś bijecie w dzwony, jutro będziecie załamywać ręce...

co niebawem miało okazać się prorocze.

Koniec części I. W następnym odcinku - Stary Grog idzie na wojnę a Brytania rządzi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz