piątek, 20 marca 2009

Rule Brittania? Wojna o ucho Jenkinsa - cz. II

Tak oto kwestia tego kto, komu, kiedy i co uciął na morzu stała się powodem do międzynarodowej awantury z udziałem dwóch państw, z których każde pretendowało do miana światowej potęgi morskiej. Naszym zdaniem - niesłusznie. Światowe potęgi morskie nie powinny być żenujące.

Jak się miało niebawem okazać, admirał Vernon nie był wodzem morskim na miarę Nelsona czy don Juana d'Austria. Mimo to postawił sprawę jasno: "Dowodzić rewią będę ja!" W efekcie, flota sześciu okrętów pod jego dowództwem popłynęła na Karaiby i w listopadzie 1739 spaliła i złupiła Porto Bello (dziś Portobello, bez spacji), znaczący hiszpański port, zajmujący się głównie transportem i przeładunkiem srebra. Ustalmy - oblężenie trwało około doby, słaby hiszpański garnizon niemal od razu się poddał, zaś Anglicy okupowali port całe trzy tygodnie łupiąc i grabiąc co popadnie, a zarazem wypatrując, czy aby nie przyjdzie nikt aby ich wyprosić.

Entuzjazm Anglików na całym świecie dla tego wydarzenia był nieporównywalnie większy od jego faktycznej wagi. To mniej więcej tak, jakbyśmy co roku hucznie obchodzili rocznicę przypadkowego przekroczenia przez polskie wojska granicy z Niemcami podczas wojny obronnej w 1939. Przytoczmy tylko podstawowe fakty:

- w uznaniu zasług, Vernon został mianowany admirałem,
- na cześć "Starego Groga" nazwano co najmniej jedno miasto, co najmniej jedną główną ulicę w Londynie oraz co najmniej jedną plantację należącą do Jerzego Waszyngtona,
- podczas uroczystej kolacji wydanej na cześć zwycięzcy w Londynie, po raz pierwszy wykonano utwór "Rule, Britannia!", dziś znany głównie z interpretacji sportowych (w wykonaniu mistrzów Szkocji w rzucie cegłą w dom Artura Borubara) lub geriatryczno - dziwacznych (pozdrawiamy panią z trójzębem).

Cytując jeden z filmów Monty Pythona: "Bo wy, Anglicy, jesteście tacy k... pompatyczni..."

W ramach akcji "rządzimy na morzu", Anglicy po zdobyciu Portobello porwali się na rzecz jeszcze bardziej spektakularną - postanowili zaatakować hiszpańskie posiadłości na Pacyfiku. W tym celu w 1740 wokół przylądka Horn posłano eskadrę admirała George'a Ansona, Pierwszego Barona Anson. Wyprawa ta stanowiła kamień milowy w rozwoju współczesnej filozofii - okazało się bowiem, że Bóg nie tylko istnieje, ale też cholernie lorda Ansona nie lubi.

Bez zbędnych złośliwości, przytoczmy jedynie suche fakty:

- ekspedycja, szumnie zapowiadana przez zwolenników angielskiego militaryzmu jako brytyjska odpowiedź na Niezwyciężoną Armadę, została wysłana z opóźnieniem i liczyła sześć zdezelowanych okrętów z niepełną załogą,
- dwóm okrętom nie udało się opłynąć przylądka Horn i wróciły do Anglii,
- wkrótce potem, kolejny okręt rozbił się u wybrzeży Chile,
- gdy w czerwcu 1741 "eskadra" dopłynęła do Wyspy Juan Fernandez z prawie 1000-osobowej załogi przy życiu pozostał już tylko co trzeci marynarz - reszta umarła na szkorbut,
- w wyniku postępującej epidemii, stan liczebny załóg stale się zmniejszał, co spowodowało ograniczenie akcji zaczepnych do złupienia jednego nieistotnego portu w Peru,
- wkrótce potem z 3 statków został już tylko jeden, nie było kim obsadzić pozostałych.

Mimo tych wszystkich niedogodności, Pierwszy Baron Anson dokonał nie byle czego. Po pierwsze - przeżył, mimo, że w chwili powrotu do Anglii z jego załogi pozostał przy życiu już tylko co dziesiąty. Po drugie - jakimś cudem dopadł i zdobył coroczny galeon z Manili, co dało mu łup wielokrotnie przewyższający koszty całej ekspedycji (ponad 1,3 mln sztuk srebra!). Po trzecie - przy okazji wyprawy, opłynął świat, co staje się poniekąd tradycją opisywanych tutaj durnych wojen morskich.

Koniec części II. W następnym odcinku - operacja Overlord "Starego Groga" Vernona, przedwcześnie wybite medale oraz prawie zdobycie Florydy

3 komentarze:

  1. Dalej, dalej!
    Te wojny są naprawdę głupie. Jestem pod niesłabnącym wrażeniem konsekwentnej uniwersalnej głupoty ludzkiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnie, spokojnie. Dzisiaj będzie następny odcinek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Poprawka - dzisiaj odcinka nie będzie, pan blogger leży chory

    OdpowiedzUsuń