niedziela, 28 czerwca 2009

Chłopcy z Essex najwyraźniej znowu mieli pecha, sir...


Wśród oddziałów Jej Królewskiej Mości, na naszą szczególną uwagę zasługuje z pewnością 44 Regiment Piechoty (44th East Essex Regiment of Foot). Poznajcie ich - oto najczęściej masakrowana brytyjska jednostka na przestrzeni XVIII i XIX wieku!

Walczące Czwórki, jak popularnie nazywano ten oddział, w latach 1741 - 1881 (kiedy to pułk w wyniku reorganizacji w brytyjskiej armii wszedł w skład Essex Regiment) był wycinany do nogi aż trzykrotnie, po to tylko by po kolejnym odtworzeniu dostać jeszcze cięższego łupnia.

Już w cztery lata po jego powołaniu, w 1745 roku regiment brał udział w tłumieniu jakobickiej rebelii, która wybuchła w Szkocji. Powstańcy chcieli osadzić na tronie Karola Edwarda Stuarta, ale nie to jest dla naszej historii ważne. Liczy się w zasadzie jeden dzień - 21 września 1745 roku, kiedy to podczas bitwy pod Prestonpans oddział doświadczył skutków spektakularnej szarży 1400 szkockich górali, której towarzyszyły "dzikie góralskie okrzyki wojenne i mrożące krew w żyłach piskliwe dźwięki dud". Ponieważ brytyjski dowódca tak sprytnie ustawił swoje wojska, że nie mogły się one wycofać, całe "Walczące Czwórki" trzeba było wpisać na listę strat.


Już w 10 lat później, bo w 1755 roku przerzucony do Ameryki Północnej regiment brał udział w tzw. "Ekspedycji Braddocka" w ramach Wojny z Francuzami i Indianami. Wyprawa ta miała na celu zdobycie Fortu Duquesne na brytyjsko-francuskim pograniczu. Cały brytyjski kontyngent liczył ok. 2200 ludzi, lecz szybko topniał w wyniku chorób, niedożywienia i ataków sprzyjających Francuzom Indian. Mimo to Brytyjczycy dumnie i flegmatycznie ciągnęli swoje działa przez niedostępną puszczę, robiąc średnio ok. 4 km dziennie. 9 lipca 1755 roku doszło do bitwy nad rzeką Monongahela, która w dużym skrócie polegała na bezkarnym ostrzeliwaniu skłębionej na małej przestrzeni masy Angików przez stojące na okolicznych zalesionych wzgórzach dwukrotnie mniej liczne siły francusko-indiańskie ustawione w formacji podkowy. Straty po stronie brytyjskiej - 456 zabitych, 521 rannych (w tym cały nasz 44 Regiment), po francuskiej - 23 zabitych, 20 rannych.


Po zmasakrowaniu najpierw przez półdzikich szkockich górali potem zaś przez Indian wydawało się, że Walczące Czwórki nie mogą już niżej upaść. A jednak! W 1840 roku regiment był częścią brytyjskich sił, które zaatakowały Afganistan i obsadziły Kabul. Historię tą opiszemy szerzej przy innej okazji. Powiedzmy tylko, że przeciwko Brytyjczykom wybuchło powstanie pod wodzą niejakiego Akbar Chana, które Anglicy przez cały 1841 rok skutecznie ignorowali. Żarty skończyły się gdy Afgańczycy odcięli Kabul. Wówczas to brytyjski dowódca z niebywałą wprost nonszalancją wynegocjował porozumienie, na mocy którego w zamian za gwarancje bezpieczeństwa angielskie wojska oddały powstańcom większość swojej broni. 1 stycznia 1842 rozpoczął się eksodus brytyjskiej armii (którą oprócz naszego 44 Regimentu tworzyły głównie oddziały złożone z Hindusów), która przestała istnieć już 13 stycznia. Jak się można łatwo domyśleć, Afgańczycy nie dotrzymali warunków porozumienia. Z 16 tys. ludzi przy życiu został jeden, jak na ironię - lekarz. Tak oto po raz trzeci Walczące Czwórki przestały istnieć.

Nie potrafimy w żaden sposób wyjaśnić fatum ciążącego nad tym nieszczęsnym oddziałem. Potraktujmy sprawę tak, jakby skomentował ją XIX wieczny brytyjski oficer: "Chłopcy z Essex najwyraźniej znów nie mieli szczęścia... No cóż, hem, to chyba już będzie pora na herbatę."

2 komentarze:

  1. Z jakże wielu okazji do bycia zmasakrowanym nie skorzystali!
    Nie było ich pod Little Big Horn! Nie płynęli na paradę Tytanikiem! Nie wysłano ich do Gallipoli! Nie wdychali musztardy pod Ypres!
    Jestem zawiedziony :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Essex Regiment, który był bezpośrednim spadkobiercą tej jednostki, walczył m.in:
    - pod Ypres
    - nad Sommą
    - pod Gallipoli
    Więc żeś pan trafił w płot kulą, panie Borsuk. :-)

    OdpowiedzUsuń