poniedziałek, 1 czerwca 2009

Wojna o czarną dziurę Europy

Europa to taki kontynent, który nam wszystkim nieodmiennie kojarzy się z dostatkiem, spokojem, demokracją i wysokimi podatkami. Są jednak w tej części świata miejsca, o których nie śniło się filozofom, swoiste czarne dziury, takie jak Albania, Sycylia czy łódzkie Bałuty. Dziś opowieść z pogranicza astrofizyki i political fiction, czyli jak powstał (po)twór zwany Naddniestrzem.



Nasza historia zaczyna się w przedwojennym Związku Radzieckim - gdy dzisiejsza Mołdawia stanowiła część Rumunii, batiuszka Stalin zadecydował o utworzeniu z terenów obencego Naddniestrza Mołdawskiej Autonomicznej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, która miała stanowić podstawę ewentualnych roszczeń terytorialnych w stosunku do Rumunii. Nowej republice co prawda brakowało nieco Mołdawian (większość ludności stanowili i stanowią do dziś Rosjanie i Ukraińcy), ale tych zdobyto w 1940 po zajęciu Besarabii. Wówczas to dzisiejsze Naddniestrze przyłączono do ziem zajętych Rumunii, tworząc Mołdawską SRR. Z wdziękiem słonia w składzie porcelany, w ramach jednego quasipaństwa Stalin połączył nie mające wiele ze sobą wspólnego narodowości - rumuńskich Mołdawian oraz wspomnianych już Rosjan i Ukraińców.


Póki Sowiecki Sojuz był mocny, wszystko jakoś trzymało się kupy i był porządek. Kłopoty zaczęły się wraz z nadejściem ery rozpadu ZSRR, kiedy to Mołdawia zaczęła domagać się niepodległości lub przyłączenia do Rumunii. Wówczas to, obawiający się utraty przywilejów lokalni naddniestrzańscy patrioci, na czele z mieszkającym w Tyraspolu całe trzy lata Igorem Smirnowem zaczęli protestować i po cichu tworzyć bojówki aby oderwaniu Naddniestrza od macierzy skutecznie zapobiec.

I tak na przełomie 1990 i 1991 roku niepodległość proklamowały dwa państwa - Mołdawia i Naddniestrze czyli Smirnow et consortses. Z braku sił zbrojnych po stronie obu państw nie od razu doszło do wybuchu walk. Pozornie szukano pokojowych dróg wyjścia z kryzysu, potajemnie tworząc wojsko i siły policyjne. Oczywiście Mołdawię wspierała w tym Rumunia, zaś Naddniestrze - Rosja i Ukraina. Dodatkowo sprawę komplikował fakt, iż w strefie walk stacjonowała 14 Armia ZSRR, w której skład wchodzili głównie... żołnierze z Naddniestrza, za cichą zgodą swoich przełożonych dezerterujący właśnie wraz z bronią, amunicją i ciężkim sprzętem bojowym.

Wojna trwała od marca do lipca 1992 roku, przy czym znacznie ciekawszy niż sam przebieg działań zbrojnych jest skład narodowościowy obu armii. Po stronie mołdawskiej walczyli ochotnicy z Rumunii oraz tamtejsi doradcy wojskowi, zaś po stronie Naddniestrza - ochotnicy i najemnicy z Rosji i Ukrainy, dezerterzy z 14 Armii oraz pewna grupa Kozaków, którzy przyjechali do Tyraspola aby "bić Rumunów". Oni to z reguły wywoływali najwięcej zamieszania i zamętu.


Starcia zbrojne polegały głównie na nieudanych próbach przekroczenia Dniestru przez mołdawskie wojska (na zdjęciu) oraz równie nieudanych szturmach wojsk naddniestrzańskich na mołdawskie posterunki policji po drugiej stronie rzeki. O entuzjazmie obu stron do prowadzenia walk najlepiej świadczy fakt, iż niejednokrotnie po zakończeniu strzelaniny żołnierze mołdawscy i naddniestrzańscy wspólnie biesiadowali do późnych godzin nocnych... aby następnego dnia znowu do siebie strzelać.

Wojnę zakończył gen. Lebiedź, dowódca 14 Armii, wydając rozkaz ostrzelania z ciężkiej artylerii pozycji armii mołdawskiej. Była to pacyfikacja w iście sowieckim stylu, ale podziałała. Spokój na froncie panuje do dzisiaj.


Gdybyście kiedy postanowili przenieść się do Naddniestrza, podajemy garść informacji praktycznych. Prezydentem nadal jest don Igor Smirnow. W kraju panuje pełen pluralizm polityczny co zapewnia sam pan prezydent, który wszystkie lokalne partie i ugrupowania kontroluje finansuje. Naddniestrza nikt na świecie nie uznaje, przez co np. paszporty i dowody tożsamości mieszkańców tej części Europy mają wartość papieru na jakim zostały wydrukowane. Podstawowe źródła dochodów państwa to przemyt, handel bronią oraz żywym towarem, i nie chodzi tu o egzotyczne rybki. Słowem - cud, miód, nic tylko się przeprowadzać.

W całej sprawie jest też wątek polski - otóż większość z będących obecnie w użyciu naddniestrzeńskich monet została wybita w polskiej mennicy. Oficjalnie było to zamówienie na "kolekcjonerskie żetony"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz