
Naszą zabawę z historią militarną świata zaczynamy tradycyjnie od powtórki z geografii. Kto wie gdzie leży i czym jest Zanzibar ręka do góry. Nikt nie wie? Ech, straszne z Was łżeelity i lumpeninteligencja. No dobra, bez żartów. Zanzibar to wyspa u wybrzeży Tanzanii, wchodząca obecnie w skład tego państwa, okresami niepodległa. Obecnie Zanzibar eksportuje goździki i orzechy kokosowe, więc jest gospodarczo pokrewny Gabonowi Co Się Jarkowi Kaczyńskiemu Objawił. Wcześniej Zanzibar eksportował głównie niewolników.
Słowem - czysta sielanka.
Pod koniec XIX wieku coś jednak zaczęło się psuć, a mianowicie mieszkańcy wyspy przestali podzielać sympatię swojego władcy do królowej Wiktorii. Głównie dlatego, że Londyn kazał sułtanowi znieść na wyspie niewolnictwo, jednym pociągnięciem demolując lokalny handel oraz bezceremonialnie naruszając kilkusetletnią tradycję handlowania przez wyspiarzy sąsiadami z kontynentu. Na fali tych nastrojów, sułtan Sayyid Hamad bin Thuwaini Al-Busaid za zgodą brytyjskiego konsula zaczął werbować straż pałacową, która wespół z armią miała zapewnić spokój na wyspie.
Zaiste, słaba była to straż, bowiem 25 sierpnia 1896 sułtan został otruty w pałacu przez swojego siostrzeńca Sayyida Khalida bin Barghash Al-Busaid, który jako nowy sułtan Zanzibaru przejął władzę pod hasłem wyrzucenia z wyspy Brytyjczyków, przywrócenia tradycji (czytaj: niewolnictwa), powrotu do starych dobrych czasów itp. Zmiana na tronie rzecz jasna nie podobała się Anglikom, którzy ustami konsula oraz dowódcy zanzibarskiej (sic!) armii próbowali

Rozpoczęła się gra nerwów, która trwała przez cały dzień 26 sierpnia. W tym czasie Brytyjczycy wywozili z wyspy wszystkich Europejczyków, zaś Khalid zastanawiał się co odpowiedzieć na brytyjskie ultimatum. Zgodnie z wyrafinowaną tradycją brytyjskiej dyplomacji, było ono wykaligrafowane na eleganckim wizytowym papierze, opatrzone szeregiem pieczęci oraz zamaszystym podpisem. Jego sedno można streścić w zdaniu: "Poddaj się. Masz czas do godziny 09:00 27 sierpnia 1896 roku. W przeciwnym razie otworzymy ogień. Z wyrazami szacunku..." Sułtan-skrytobójca uznał, że Anglicy blefują i postanowił ich sprawdzić. Był to krok nierozważny...

27 sierpnia 1896 roku o godzinie 09:02 rano rozpoczęła się wojna pomiędzy Zanzibarem a Wielką Brytanią. Sytuacja strategiczna przez około minutę wyglądała z grubsza tak jak przedstawiono na koślawym szkicu powyżej. Na drewniany pałac sułtana spadły pierwsze pociski, powodując pożary, panikę i pospieszną ewakuację z pozycji, która nagle okazała się raczej nie do obrony ("Czcigodny sułtanie - oni mają działa!"). Bombardowanie trwało aż do 09:40 kiedy to jeden z obrońców pałacu przytomnie wywiesił białą flagę. W międzyczasie pomiędzy 09:05 a 09:15 miała miejsce również bitwa morska, kiedy to Glasgow wystrzelił salwę pocisków w stronę jednego z brytyjskich okrętów nie robiąc mu nic, po czym sam stał się obiektem ostrzału odwetowego, który natychmiast go zatopił.


Co oczywiste, Brytyjczycy wprowadzili na tron takiego przedstawiciela dynastii Al-Busaid jaki im pasował, zaś Khalid "Nieudany Skrytobójca" znalazł schronienie w Niemieckiej Afryce Wschodniej, gdzie przebywał aż do 1916 roku. Wtedy to został schwytany przez brytyjskie oddziały i osadzony na Wyspie Świętej Heleny. Prawie jak Napoleon...
Na mocy traktatu pokojowego Zanzibar zobowiązał się pokryć koszty pocisków wystrzelonych na miasto przez flotę JKMości jak również koszty gaszenia pożaru przez naprędce zorganizowaną przez Anglików straż ogniową.
Słowem - jaka wojna, taki traktat pokojowy.